Niedziela, 18 maja 2014
Kategoria Mazovia MTB
Merida Mazovia MTB Marathon - Piaseczno
Tak się organizacyjnie sezon ułożył,
że nie startowałem w Mazovii jeszcze w tym roku. Ale tydzień
przed edycją w Piasecznie dostałem sygnał z centrali, że mamy
darmowe starty dla naszej drużyny, więc zdecydowałem się tu
właśnie wystartować. Organizator na moją prośbę wrzucił mnie
do 3 sektora. Pogoda w dzień wyścigu idealna, ale cóż z tego
skoro przez dwa dni wcześniej lał deszcz? To poskutkowało
beznadziejnymi warunkami na trasie, choć nie aż takimi, jak w
Laskach kilka tygodni temu. Wyznaję zasadę, że dopóki nie leje,
to jest zabawa. Na starcie dopingowała mnie rodzina w komplecie, co
bardzo mnie ucieszyło. Wyjazd ze stadionu spokojny, bo bardzo
ciasno. Mimo to jeden orzeł zakończył wyścig na barierkach nie
przejechawszy nawet 200m... Od razu dzida do przodu i po 2-3km
wyjechałem na przód 3 sektora. Konsekwentnie parłem do przodu,
przeżuwając kolejne kawałki błota wpadające do ust. Od początku
wyścigu miałem problem z lewym blokiem SPD, praktycznie nie trzymał
się pedała. Nie wiem, co jest tego przyczyną, ale chyba wyrobiony
blok. Zaliczyłem 2-3 gleby w bajorkach i jedną na sam koniec, która
nieomalże skończyła się spektakularnym lądowaniem w rowie
melioracyjnym po wyjściu z zakrętu. Nie wiem, jak to się stało,
bo w tym miejscu nawierzchnia była akurat sucha, już wychodziłem
na prostą, ale chyba jeszcze omijałem jakiś kamień, tylny hampel
nie dohamował i w ostatniej chwili udało mi się wypiąć i spaść
na cztery łapy. Do samego końca miałem zapas sił, z tego się
bardzo cieszę, bo widać zdecydowanie progres.
Wskoczyłem do 2 sektora. A gdyby nie pomyłka na trasie, to byłbym na mecie co najmniej minute szybciej.

Rower po wyścigu jak na zdjęciu poniżej. Dziś (poniedziałek) już go prawie wyczyściłem i wszystko jest OK. Koła nadal kręcą się płynnie, a w suporcie i tak chciałem już wymienić łożyska. Żal tylko tylnych klocków Accenta, bo były naprawdę dobre. Niestety Reba ponownie niesprawna, znowu się zapada i gubi skok. A myślałem, ze już znalazłem przyczynę tej przypadłości. Chwilowo zatem będę jeździł na Manitou R7 pożyczonym od kolegi. Skok 120mm, ale waga mniejsza o blisko 150g.

Rower po wyścigu jak na zdjęciu poniżej. Dziś (poniedziałek) już go prawie wyczyściłem i wszystko jest OK. Koła nadal kręcą się płynnie, a w suporcie i tak chciałem już wymienić łożyska. Żal tylko tylnych klocków Accenta, bo były naprawdę dobre. Niestety Reba ponownie niesprawna, znowu się zapada i gubi skok. A myślałem, ze już znalazłem przyczynę tej przypadłości. Chwilowo zatem będę jeździł na Manitou R7 pożyczonym od kolegi. Skok 120mm, ale waga mniejsza o blisko 150g.

- DST 54.00km
- Teren 54.00km
- Czas 02:07
- VAVG 25.51km/h
- VMAX 39.30km/h
- HRmax 179 ( 95%)
- HRavg 169 ( 89%)
- Sprzęt Centrurion Backfire Light Custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj