Niedziela, 1 kwietnia 2012
Kategoria Mazovia MTB
Mazovia MTB - Otwock
Napiszę wprost - ta trasa ewidentnie mi nie leży. Niby dystans krótki, ale jej podłoże jest strasznie upierdliwe - korzenie, korzenie i jeszcze raz korzenie. To mnie skutecznie wybija z rytmu. Pomny doświadczeń z ubiegłego roku, kiedy zgasło mi światło w połowie trasy, teraz chciałem przejechać to na luzaka, ale nie do końca wyszło. Za bardzo się podpaliłem jak na początek sezonu i w drugiej części wyścigu nie było z czego depnąć. Jechałem sobie tempem prawie spacerowym czekając na przypływ energii :) Przypływ ten nadszedł na kilka kilometrów przed metą. Myślałem, że wyścigi zimowe pozwolą mi uniknąć takich problemów, ale opuszczony start w Józefowie i tydzień choroby chyba trochę mnie osłabiły. Podczas jazdy już rozważałem ostateczne rozstanie z rowerem, ale na razie jeszcze powalczę :) Nawet najgorszty wyścig to najlepszy trening, przczytałem gdzieś ostatnio. Cel na ten sezon to solidne przygotowanie się do MTB Trophy i ukończenie wyścigu. Rozważam też przeskoczenie na dystans GIGA w cyklu Zamany, aby lepiej się przygotować.
Na starcie bardzo dużo ludzi, szacuję że nawet kolo 1000 - bliskość Warszawy i rozpoczęcie sezonu. Mimo to nie odczułem zakorkowania na trasie, jechało się płynnie. Wyścig poprowadzony inaczej niż rok i dwa lata temu, wg mnie ciekawiej. Było kilka typowych singletracków (jakkolwiek surrealistycznie to brzmi w odniesieniu do Mazowsza) i slalomy pomiędzy drzewami z dużą prędkością. Dobrych umiejętności wymagało pokonanie kilku wartkich strumieni i rowów z wysokim stanem wody jeszcze o tej porze. Przy jednej z takich prób niebezpiecznie zderzyłem się tym co najcenniejsze z siodełkiem ;) Swoje trzy grosze do całości dorzuciła też pogoda - rano słońce, potem spadek temperatury do około 0, po starcie znowu słońce, a pod koniec wyścigu konkretna śnieżyca.
Czołówka mocno obsadzona - bracia Banachowie (znalazł się ktoś mocny na hegemona dystansów Giga na Mazovii, Radosława Rękawka), oraz trójka młodych zawodników z 4F e-vive racing team pod wodzą Andrzeja Piątka.
Organizacja bez zarzutów, nie było przesuwania startu przez spóźnialskich, a posiłek na mecie można naprawdę nazwać dobrym jedzeniem. Widać też obecność nowych sponsorów i partnerów (Merida, Shimano, Gravitan). Dzieje się, oby tak dalej! Następny start w tym cyklu planuję w weekend majowy, w Olsztynie.
Na starcie bardzo dużo ludzi, szacuję że nawet kolo 1000 - bliskość Warszawy i rozpoczęcie sezonu. Mimo to nie odczułem zakorkowania na trasie, jechało się płynnie. Wyścig poprowadzony inaczej niż rok i dwa lata temu, wg mnie ciekawiej. Było kilka typowych singletracków (jakkolwiek surrealistycznie to brzmi w odniesieniu do Mazowsza) i slalomy pomiędzy drzewami z dużą prędkością. Dobrych umiejętności wymagało pokonanie kilku wartkich strumieni i rowów z wysokim stanem wody jeszcze o tej porze. Przy jednej z takich prób niebezpiecznie zderzyłem się tym co najcenniejsze z siodełkiem ;) Swoje trzy grosze do całości dorzuciła też pogoda - rano słońce, potem spadek temperatury do około 0, po starcie znowu słońce, a pod koniec wyścigu konkretna śnieżyca.
Czołówka mocno obsadzona - bracia Banachowie (znalazł się ktoś mocny na hegemona dystansów Giga na Mazovii, Radosława Rękawka), oraz trójka młodych zawodników z 4F e-vive racing team pod wodzą Andrzeja Piątka.
Organizacja bez zarzutów, nie było przesuwania startu przez spóźnialskich, a posiłek na mecie można naprawdę nazwać dobrym jedzeniem. Widać też obecność nowych sponsorów i partnerów (Merida, Shimano, Gravitan). Dzieje się, oby tak dalej! Następny start w tym cyklu planuję w weekend majowy, w Olsztynie.
- DST 53.00km
- Teren 53.00km
- Czas 02:16
- VAVG 23.38km/h
- VMAX 41.20km/h
- Temperatura 0.0°C
- HRmax 179 ( 94%)
- HRavg 160 ( 84%)
- Sprzęt Centrurion Backfire Light Custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj