Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32504.62 km
  • Km w terenie: 2144.30 km (6.60%)
  • Czas na rowerze: 13d 04h 09m
  • Prędkość średnia: 22.44 km/h
  • Suma w górę: 3138 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy skydancer.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 6 maja 2012 Kategoria Mazovia MTB

Mazovia MTB - Olsztyn

Długi weekend majowy zakończyłem wypadem na Warmię na kolejną edycję Merida Mazovia MTB. W ubiegłym roku nie miałem okazji tu startować, a ponieważ sporo osób twierdziło, że jest to godny następca trasy z Nidzicy z 2010 roku, tym bardziej cieszyłem się na niedzielne ściganie. Na drodze z Warszawy pustki, więc dystans 200km udało się pokonać w nieco ponad 2,5h. Zdecydowałem się na start na dystansie GIGA, więc nie nastawiałem się na mocne ściganie, a raczej przejechanie trasy równym i mocnym tempem. Pogoda od rana jednak nie specjalna, było dość zimno, a w przypadku deszczu rozważałem jednak pojechanie na krótszej trasie. Padało jednak tylko na początku wyścigu, a zaraz po starcie rozegranym na ulicach Olsztyna, jak sektor rozpędził się do 40km/h, to od razu zrobiło się ciepło. Przez pierwszą godzinę grzałem bardzo mocno, bo nie byłem do końca pewien, na którym kilometrze jest rozjazd na koronny dystans. Jedni mówili, że na 31, w biurze zawodów była informacja że już na 24, więc wolałem mieć pewność, że nie zamkną mi wjazdu przed nosem. Do rozjazdu trasa była dość wymagająca, było sporo krótkich podjazdów (w tym ten na premii Auto Land) i szybkich zjazdów wymagających dobrego opanowania roweru ze względu na luźne podłoże. Na tych odcinkach towarzystwo już się trochę rozciągnęło, ale i tak kilka razy tworzył się korek i trzeba było albo czekać na swoją kolej, albo pchać rower. Wjazd na GIGA osiągnąłem po godzinie z kawałkiem i tu już było o wiele spokojniej – i mniej ludzi, i teren mniej agresywny. Ta pętla prowadziła wkoło jeziora Łańskiego, a po jego objechaniu odbijała w stronę jeziora Plusznego. Piękne okolice, aż chciało się zejść z roweru i wykąpać... Trasa jak nie trudno się domyślić w większości prowadziła szerokimi ścieżkami leśnymi, ale sporym utrudnieniem były liczne połacie piachu sąsiadujące z wodą. Generalnie dobrze, że założyłem opony z bieżnikiem, bo gdybym posłuchał wskazówek Organizatora i pojechał na semi-slickach nieraz bym się zakopał. Większą część dużej pętli jechałem sam, dopiero pod jej koniec dogoniłem jednego z zawodników Legion-serwis i tak jechaliśmy wspólnie praktycznie do samego końca. Po wjechaniu z powrotem na wspólną część wyścigu, powróciły górki i podjazdy, w tym konkretna wspinaczka po kocich łbach, gdzie jeden z zawodników, który nam towarzyszył od kilku kilometrów, w jednej chwili zakończył wyścig przez rozerwany łańcuch. Po upływie blisko 4 godzin wjechaliśmy na odcinek, który pokonywaliśmy na początku – tym razem górkę na premii pokonywaliśmy w dół. Tu zgubiłem mojego towarzysza z ostatniej godziny i już samotnie jechałem do mety. Jakiś dzieciak krzyknął mi „Do mety 8km!” i to by się zgadzało ze wskazaniami licznika, ale czułem, że coś jest nie tak bo nie pojawiła się jeszcze żadna tabliczka z informacją o pozostałych kilometrach. A takie zawsze są na trasach Mazovii. Czerwone 8 KM DO METY zauważyłem dopiero gdy miałem już nabite 85km, co mnie trochę zdziwiło, bo tu za zawsze tendencja była odwrotna i w ubiegłych latach realna trasa okazywała się krótsza od tej zapowiadanej. Może to forma rekompensaty? Ostatnie kilometry odbiły jeszcze od oryginalnej trasy i trudno mi było ocenić ile jeszcze jazdy przede mną. Cisnąłem w pedały ze wszystkich sił podążając za niebieskim strzałkami, ale na końcu sił tych trochę zabrakło. Kilometr przed metą zaczęła się kręta ścieżka rodem z XC z dwoma konkretnymi podjazdami i lawirowaniem pomiędzy drzewami. To mnie zaskoczyło, ale było też swego rodzaju wisienką na torcie całego wyścigu. Na metę wjechałem już po upływie 4h od startu. Przez cały czas sądziłem, ze uda mi się zejść poniżej tego limitu, ale dodatkowe kilometry na to nie pozwoliły – dystans wynosił równe 93km. To chyba rekord Mazovii! A na pewno mój rekord, jeżeli chodzi o długość wyścigu. Z czasem 4:08 zająłem 62 miejsce OPEN/19 M3. Do zwycięzcy z mojej kategorii straciłem 49 minut. Za tydzień Legionowo, gdzie też skuszę się na najdłuższy dystans!


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa niech
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl