Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32504.62 km
  • Km w terenie: 2144.30 km (6.60%)
  • Czas na rowerze: 13d 04h 09m
  • Prędkość średnia: 22.44 km/h
  • Suma w górę: 3138 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy skydancer.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 13 maja 2012 Kategoria Mazovia MTB

Mazovia MTB - Legionowo

Jest taka impreza, która co roku odbywa się na Saharze, w Maroku – Maraton Piasków. Myślę, że legionowska edycja Mazovii, również mogłaby się tak nazywać ;) Bardzo dobrze, że nie sugerowałem się poradami Organizatorów i nie założyłem semi-slicków. Przez pewien moment w ciągu tygodnia chciałem jechać na takich oponach, ale zerknąłem sobie do relacji z ubiegłego roku, gdzie słowo piasek było odmieniane przez wszystkie przypadki. Decyzja była oczywista, jadę na Conti MK. To był kolejny maraton, kiedy pogoda w poprzedzającym go tygodniu była naprawdę piękna, a na sam weekend wszystko się popsuło. Jeszcze w sobotę było jako tako, ale niedziela to już temperatura poniżej 10 stopni i obowiązek włożenia cieplejszych ciuchów. Na starcie zgodnie z przewidywaniami tłumy. Trochę się tego obawiałem – tłoku, nieprzewidywalnej jazdy innych, gwałtownych skoków i niepotrzebnych spowolnień. Rok temu w podobnej sytuacji ktoś wjechał w moje tylne koło i straciłem 15-20 minut na wyjęcie złamanej szprychy. Do sektora wpadam dosłownie w ostatniej chwili, naprawdę ostatniej. Zgodnie z przygotowaniami do MTB Trophy zaplanowałem start na dystansie GIGA – 86km. Po starcie oczywiście ogień, ja z Dawidem jedziemy na końcu sektora, potem wyrywam trochę do przodu. Po kilku kilometrach asfaltu w Legionowie wjeżdżamy na szuter, a potem do lasu. Na 7km wyścig się dla mnie niejako kończy. Przede mną widzę kraksę, jeden z zawodników leży bez ruchu twarzą do ziemi. Nie wygląda to na pozór groźnie, ale gość się nie rusza… Wraz z innym zawodnikiem, który się zatrzymał składamy rowery na pobocze i odwracamy nieprzytomnego na plecy, zdejmujemy mu kask i próbujemy nawiązać kontakt. Bez reakcji. Dzwonimy na numer alarmowy. Zaraz przybiega jeden ze strażaków i pomaga nam ułożyć poszkodowanego. Ja kieruję pozostałych zawodników, aby omijali miejsce wypadku. Za kilka minut widzę na horyzoncie światła samochodu ratowników. Zawodnik został sprawnie zapakowany w kołnierz, na deskę i do samochodu. Rower oddaliśmy strażakom, którzy zabezpieczali trasę. Cała akcja trwała jakieś 20 minut. W międzyczasie minął nas już 11 sektor. Zrezygnowałem z GIGA, bo tego dnia miałem jeszcze plany na popołudnie i nie mogłem się spóźnić. Ruszyłem więc do przodu z zamiarem zaliczenia dystansu krótszego – 60km. Przez postój wypadłem z rytmu, ciężko było mi się spiąć ponownie na ściganie. Powoli jednak udało mi się rozkręcić, co chwilę widziałem kogoś przede mną do wyprzedzenia. Trasa była bardzo szybka, leśne dukty mimo padającego deszczu były twarde, jedynie liczne połacie piachu utrudniały jazdę. Podobały mi się krótkie i sztywne podjazdy - w tym regionie są nawet góry, które zwą się Dębowe  Bardzo dużo odcinków było na tyle wąskich, że nie było zupełnie szans na wyprzedzanie. Receptą na dobrą lokatę w tym wyścigu było wybranie odpowiedniego pociągu i jechanie z nim do samego końca. Jeżeli już udawało się wyprzedzać, to często musiałem wybierać najmniej korzystny odcinek trasy, wjeżdżać w największy piach, podjeżdżać na miękkim podłożu. Na liczniku miałem niecałe 50km, a tu widzę tabliczkę z informacją 5 KM. Zaraz wjechaliśmy w wąską rynnę, potem jeszcze łagodny podjazd, gdzie wyprzedzając innych mocno przywaliłem barkiem w drzewo i nawrót na ostatnią prostą po kostce brukowej. Meta już na wyciągnięcie ręki, a tu zza pleców wyskakuje mi konkurent! Redukcja, wstaję na pedały, ale on jest ode mnie szybszy o długość koła. Finisz podsumowujemy przybiciem piątki na mecie. Czas na mecie 2:40, myślę że bez przymusowego postoju mógłbym zejść poniżej 2:20. W biurze zawodów pytałem o człowieka, któremu udzielaliśmy pomocy – wylądował w szpitalu. W poniedziałek dowiedział się z informacji od Cezarego Zamany, że miał on zawał. Cieszę się, że się zatrzymałem i mu pomogłem.


Komentarze
na szczescie nie, po prostu chcialem docenic fakt, ze pomogles czlowiekowi w potrzebie i byc moze uratowales mu zycie - to duza rzecz i godna pochwaly!
oko2
- 12:59 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
To Ty byłeś tym poszkodowanym?
skydancer
- 11:11 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
dzieki ze pomogles.
oko2
- 22:13 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa piewa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl