Regeneracyjne kręcenie w okolicach HR=130ud/min. Kiepsko się czułem, dziwna pogoda: niby słońce i ciepło, ale wieje wiatr i zimno w głowę przy jeździe na rowerze. Posłuchałem organizmu i absolutnie nie forsowałem tempa.

Trening podjazdów F2, 10x na szczyt górki w Parku Moczydło, tętno maksymalnie do 167ud/min.

Dojazd do ronda w Babicach, potem jazda w kierunku Lipkowa i Izabelina, 5 interwałów po 6min (tętno w zakresie 157-167ud/min), po każdym 4 minuty odpoczynku.

Pętla przez NDM i Leszno. Godzina jazdy w strefie II/III ze średnim tętnem 147ud/min. Piękna pogoda, powrót z wiatrem w plecy :)

Luźne kręcenie w strefie regeneracji przez NDM i Jabłonną, powrót Mostem Północnym.

Trening podjazdów F2. Wykorzystałem najbliższą dużą górkę na Bemowie, czyli tę w Parku Moczydło. Startując znad brzegu dużego stawu, obok restauracji Dziki Młyn i dalej wałem na około na sam szczyt - w sumie wychodzi około 1:45, aby dostać się na górę. I tak 10 razy. Maksymalnie dobiłem do tętna 170ud/min.

3 pętle na WAT XC oraz 45 minut jazdy w strefie II/III. Pierwszy raz w krótkich spodenkach w tym roku!

Drugi wyścig "zimowej" Mazovii, który tak naprawdę mógłby być włączony do regularnego cyklu, bo pogoda była iście wiosenna. W lasach nie ma już żadnych śladów zimy. Na miejscu jestem o 8:30. Spokojnie się przebieram, przygotowuję rower, rozpoznaję start i jadę na rozgrzewkę. Wreszcie udało mi się ją dobrze zrobić od wielu, wielu startów. Do sektora wjeżdzam 2 minuty przed startem, jak zwykle jako jeden z ostatnich. Wolę się ruszać do ostatniej chwili, niż się wystudzić. Na początek szybkie kilka kilometrów przez lasy, a potem zaczynają się wąwozy, trawiaste polanki i polne drogi. Trasa super. Cały czas kontroluję co się dzieje, nie mam odcięcia, nie odczuwam też wyraźnego braku siły, no może poza 2-3 krótkimi momentami. PIierwszy bufet omijam, na drugim łapię tylko izo. Zjadłbym jakieś ciacho, ale org poskąpił :/ Ostatnie kilometry to szeroka droga i szybka jazda z 3 innymi zawodnikami. Do samego konca myślałem, jak ich objechać przed metą, ale po prostu nie było na to miejsca, a nie chciałem wyskoczyć na czoło zbyt wcześnie. Ostatecznie wszyscy we czwórkę zanotowaliśmy taki sam czas, choć ja startując z ostatniej pozycji w tym mini-peletonie, wpadłem na metę chyba drugi.